Przyszedłem na Wieczór Chwały zgorzkniały, przygnieciony własnymi problemami. Frustracja i zrezygnowanie nie mogły jednak przebic tego wydarzenia. Sama oprawa muzyczna, śpiew, światła i poruszające, pełne nadziei świadectwo Grzegorza ... bez komentarza. Kto by widział, jak Duch Święty otwierał ludzi, łamał stereotypy i jak bracia i siostry tańcem i śpiewem wielbili Boga. Miałem wrażenie, że po wystawieniu Najświętszego Sakramentu wszystko wyrwało się spod kontroli. Duch św. powiał tam gdzie chciał i jak chciał. Wieczór Chwały przerodził się w wielką manifestację Bożej miłości. Pan chciał uzdrawiać, dotykać swoje dzieci. Duch św. wypełniał serca, burzył mury, otwierał na miłość Boga Ojca. Do mnie, dopiero kilka dni później dotarło to, co się wydarzyło. Pan uczy cierpliwości i pokory i tak zrezygnowanego niedowiarka dotknął. Wlał w serce nadzieję, dał światło. Jest nadzieja, że uniknę operacji i moją dolegliwość będzie można wyleczyć inna metodą. Dla mnie to jawna interwencja Boża. Byłem przygotowany na zabieg, który wykluczyłby mnie z wykonywanego zawodu.
Dziękuję Ci Panie. Bądź wywyższony i uwielbiony. Przyjmę każdą Twoją wolę.
Chwała Panu!
Szczęść Boże!
Chciałam podzielić się świadectwem, które dotyczyło ostatniego spotkania modlitewnego (1 piątek lipca 2017).
Modliłam się razem z wami drogą radiową. Pan Jezus przyszedł do mnie w pocieszeniu w słowach, które dotyczyły konkretnej sytuacji w moim życiu. Było poznanie, że jest kobieta, której ojciec zapomniał o niej, zapomniał złożyć jej nawet życzeń urodzinowych, bardziej kocha jej brata a nie ją. Pan Jezus przyszedł wtedy ze słowami z Ks. Izajasza 49,15-16.